Po krótkiej przerwie wracamy na górskie szlaki. Pięć lat minęło od momentu naszej ostatniej wizyty w najpiękniejszym miejscu na świecie - Bieszczadach. Nie można wyobrazić sobie lepszego miejsca do odwiedzin gór po przerwie.
Po długiej drodze, Bieszczady w Cisnej jak zawsze przywitały nas deszczem. Tym razem jednak tylko delikatną mżawką, która szybko minęła zapowiadając dobrą pogodę na następne dni. Po udanym noclegu z samego rana wybraliśmy się fragmentem Wielkiej Bieszczadzkiej Pętli przez Wetlinę do Ustrzyk Górnych. Auto zostawiliśmy na parkingu w centrum i wchodzimy na czerwony szlak.. Pierwszy fragment, aż do kasy biletowej i wejścia do Bieszczadzkiego Parku Narodowego pokonujemy spokojnie, asfaltową nawierzchnią. Prawdziwa zabawa zaczyna się po zakupie biletów i wejścia do lasu. Szlak w pierwszym fragmencie, aż do Szerokiego Wierchu biegnie lasem i pozbawiony jest widoków. Nie oznacza to jednak, że jest nudny. Liczne kładki, podejścia, zapach i dźwięki lasu oraz cisza pozwala oderwać się i poczuć kontakt z przyrodą.
Pokonujemy w dobrym tempie kilka podejść, mijamy kilku turystów oraz liczne tablice ścieżki przyrodniczej, które dodatkowo umilają nam wycieczkę. Dobrze oznaczony szlak pozwala całkowicie skupić się na wspinaczce bez obaw zabłądzenia. Czasem tylko zerkamy w GPS w celu sprawdzenia w którym miejscu szlaku jesteśmy. Już w górnych partiach lasu robimy krótki postój na uzupełnienie płynów i tuż po tym las zaczyna się przerzedzać, aż wreszcie opuszczamy go i wychodzimy na połoninę szerokiego wierchu.
Od tej chwili jest już spektakularnie. To właśnie dlatego polecamy wybrać tą drogę na Tarnicę. Mimo, że dłuższa to jednak widokowo zdecydowanie lepsza od tej z Wołosatego. Spaceru połoniną nie da się opisać z niczym innym. Dookoła otaczają nas piękne widoki. Za nami widać Caryńską, a jeszcze dalej Połoninę Wetlińską. Od tej chwili aparat wisi już na szyi cały czas. Tematów do zdjęć od groma dlatego co chwilę robimy pauzę by uwiecznić piękne widoki. Przed nami za kolejnym pagórkiem ukazuje się cel naszej wędrówki. Krzyż na Tarnicy widoczny jest z daleka. Jeszcze tylko jedno ostrzejsze podejście na Tarniczkę, a później zejście w kierunku przełęczy gdzie krzyżują się trzy szlaki, ten z Wołosatego, z Bukowego Berda oraz nasz z Ustrzyk Górnych. O dziwo na przełęczy całkiem sporo ludzi, a szlak na Tarnicę jak na warunki bieszczadzkie tłoczny.
Po krótkiej przerwie ostatnie 10 minutowe podejście na szczyt i mamy to ! Kolejna góra do korony zrobiona! Ławki i barierki oraz ten krzyż jakoś ujmuje klimatu. Dlatego robimy pamiątkową fotkę i panoramę i zbieramy się do zejścia.
Przy planowaniu postanowiliśmy zrobić pętlę dlatego schodzimy w kierunku Wołosatego. Szlak dość mocno zapchany turystami, którzy wybrali krótszą ale trudniejszą drogę na szczyt. Trudniejszy ponieważ w dużej części pokryty schodami, które nie są naturalne i stanowią mocne utrudnienie wędrówki. Dlatego obok nich powstały dzikie ścieżki. Szlak pokonujemy w większości lasem. Schodzimy do najdalej położonej miejscowości w Polsce i udajemy się w asfaltową wędrówkę do Ustrzyk Górnych!
Dwoje wędrowców
Wspinaczka jest łatwiejsza, gdy idzie się z kimś ...
Dwoje wędrowców
środa, 6 lipca 2016
niedziela, 4 sierpnia 2013
Śnieżnik 1425 m.n.p.m
Kletno - Gęsia Gardziel - Schronisko PTTK - Śnieżnik
Punktem kulminacyjnym naszej
sierpniowej przygody był Masyw Śnieżnika, a dokładniej jego najwyższy szczyt
czyli tytułowy Śnieżnik, przez który przebiega granica polsko-czeska. Czwarta
co do wielkości góra wchodząca w skład Korony Gór Polskich. Wyprawę
rozpoczęliśmy późnym popołudniem, rano zwiedzając wyciągiem Czarną Górę, a
następnie kopalnie Uranu w Kletnie. Następnie po pozostawieniu samochodu na parkingu
niedaleko Jaskini Niedźwiedzkiej ruszyliśmy w górę.
Pierwszy odcinek do samej jaskini to miły
spacerek asfaltową drogą, która kończy się tuż za jaskinią. Następnie wchodzimy
w las i dalej żółtym szlakiem przy niewielkim nachyleniu spacerujemy w górę.
Problem oczywiście jak w większości Polskich Gór to oznaczenie szlaków. Na
rozdrożu tuż przy ławkach przeznaczonych dla strudzonych wędrowców należy ostro
skręcić w prawo i zejść w dół oraz
skorzystać z drewnianej kładki tak aby przejść przez potok, a następnie znów w
górę. To miejsce nie tylko nam sprawiło kłopot. Następnie już nie ma problemów.
Idziemy dalej w górę, a podejście
tutaj nie jest specjalnie trudne ponieważ dochodzimy do szlaku rowerowego. Etap
tej wędrówki kończymy przy wejściu do Gęsiej Gardzieli. Jest to, pokryty
licznymi kamieniami wąwóz, który dość mocno pnie się w górę. Ten etap wędrówki
jest najtrudniejszy. Po kilku minutach męki wydostajemy się z lasu tuż przed
Przełęczą Śnieżnicką gdzie widzimy kolejne miejsce do odpoczynku z ławeczkami,
trochę dalej znajduje się węzeł różnych szlaków.
Z przełęczy do Schroniska na
Śnieżniku prowadzi stroma kamienista droga i po około 15 minutach dochodzimy do
Hali pod Śnieżnikiem na której położone jest schronisko. W schronisku na
Śnieżniku postanowiliśmy spędzić noc, dlatego najpierw wynajęliśmy pokój, a
następnie ruszyliśmy zdobyć po raz pierwszy szczyt. Trasa od schroniska na sam
szczyt trwa jakieś 30 minut spokojnego podejścia bez jakichkolwiek utrudnień.
Szczyt Śnieżnika jest rozległy i roztacza się z niego bajkowy widok, gdyż nie
jest porośnięty lasem. Ze szczytu widać oprócz szczytów Masywu Śnieżnika
również Góry Złote, Bialskie oraz Karkonosze oraz Wysoki Jesionik.
Tak oto stanęliśmy na kolejnym
szczycie Korony Gór Polskich. Chwila na zdjęcia oraz powrót na noc do
schroniska. Wcześnie rano ruszyliśmy na Śnieżnik raz jeszcze. Tym razem
na wschód słońca. Kilka ekip ruszyło z nami i tak o to mamy pierwszy wschód w
górach.
Pozdrawiamy
Klaudia i Szymon
GALERIA
sobota, 3 sierpnia 2013
Szczeliniec Wielki 919 m.n.p.m.
Karłów – Przełęcz - Szczeliniec Wielki
W okolice Kotliny Kłodzkiej wybraliśmy się
na początku sierpnia, pogoda nam dopisywała – wręcz była upalna. Zatrzymaliśmy
się w Stroniu Śląskim w Mikołajówce - gorąco polecamy:)
Szczeliniec
Wielki to najwyższy Gór Stołowych (919 m.n.p.m.) znajduje się na terenie Parku
Narodowego i jest jedną z największych atrakcji turystycznych Sudetów z rezerwatem krajobrazowym i tarasami
widokowymi. 2 sierpnia 2013 popołudniu wybraliśmy się do Karłowa, gdzie zostawiliśmy
auto na płatnym parkingu. Na początku krótki spacerek po drodze asfaltowej,
która biegnie do samego podnóża góry, następnie dochodzimy do tablic
informacyjnych gdzie zaczyna i kończy się żółty szlak. Czeka nas
jednokierunkowy i kręty szlak biegnący po 665 schodach (ok. 5 km), trasa początkowo
wiedzie stromo przez las aż do przełęczy gdzie szlak idzie płasko. Ścieżka
wśród skał doprowadza nas do schroniska PTTK.
Przy schronisku Szwajcarka znajduje się
punkt widokowy z którego możemy zobaczyć sporą część Kotliny Kłodzkiej, można w
tym miejscu odpocząć na ławkach lub rozpocząć
wspinaczkę dalej płatnym odcinkiem żółtego szlaku. Od tego momentu
rozpoczyna się labirynt skalny podobny do błędnych skał oraz rozpoczyna się
rezerwat przyrody, w dalszym ciągu poruszamy się jednokierunkowym szlakiem. Otaczające
nas skały mają przedziwne kształty np. małpoluda, wiewiórki, wielbłąda czy też słonia.
Kolejnym interesującym miejscem to Piekiełko – najniższy punkt rezerwatu będący
głęboką i wąską szczeliną, następnie Niebo , które jest kolejnym punktem widokowym,
następnie tarasy widokowe z krajobrazem na różne strony świata i wiele innych,
które nie sposób tutaj wypisać lecz koniecznie trzeba zobaczyć.
Na szczyt Szczelińca można bezpiecznie
wejść a z czubka można podziwiać cudowną panoramę oraz roztacza się widok na Karkonosze,
Masyw Śnieżnika i niemal całe Sudety Środkowe. Płaskie wierzchołki i bardzo strome zbocza,
oraz brak wyraźnie zarysowanych pasm górskich to najbardziej charakterystyczna
cecha Gór Stołowych, są jedynymi w Polsce oraz najwyżej wzniesionymi w Europie górami
o takiej budowie. Po pamiątkowych zdjęciach i krótkim odpoczynku na szczycie
schodzimy dość stromą i wąską lecz wygodną ścieżką, cały czas schodzimy ostrymi
skrętami po zboczach Szczelińca Wielkiego.
Niewątpliwie jest to jedno z
najpiękniejszych miejsc okolicy Kotliny Kłodzkiej. Zdecydowanie warto się tam
wybrać i zwiedzić. Wycieczkę można połączyć ze zwiedzaniem pobliskich Błędnych
Skał, Kudowy Zdrój, Kaplicy Czaszek i wielu innych okolicznych atrakcji.
Pozdrawiamy
Klaudia i Szymon
środa, 10 lipca 2013
Klimczok 1117 m.n.p.m.
Brenna Centrum - Trzy Kopce - Błatnia - Klimczok
Na drugi weekend majowy
wybraliśmy się na 3 dni do Brennej. Tym razem zatrzymaliśmy się w ośrodku
wczasowym „Pod świerkami”- kompleks okazał się idealnym miejscem! Świetne
położenie, daleko od gwaru i tłumów z centrum, w dodatku wzdłuż terenu
przepływa rzeczka Brennica. Ośrodek posiada bardzo dużą powierzchnię, wspaniały
ogród oraz SPA (jacuzzi, sauny, grota solna) naprawdę nie można się w nim
nudzić!
31 maja wybraliśmy się na
zdobywanie góry Klimczok, z centrum Brennej wybraliśmy zielony szlak, którego
znaki na początku dość trudno jest znaleźć. Szlak wiedzie najpierw wśród
domostw, po czym kończy się droga dojazdowa a zaczyna się kamienny szlak. Droga
początkowo jest dość stroma ale maszeruje się bardzo przyjemnie. Po około 30
minutach dochodzimy do łączenia szlaków zielonego z czarnym. Podążamy dalej
szlakiem zielonym, po ok. 30 minutkach dochodzimy do polany na której znajdują
się 2 charakterystyczne kapliczki.
Po krótkiej chwili dochodzimy do
„Rancza” pod szczytem Błatniej, mijamy pasące się samopas konie i kozy a po
kilku minutach byliśmy już pod schroniskiem. Cała droga do schroniska zajęła
nam ok. 1.5 h, po dłuższym odpoczynku, posileniu się i wykonaniu pamiątkowego
zdjęcia ruszyliśmy dalej ku Klimczokowi, wędrujemy delikatnymi podejściami do
długiej polany – można tu odetchnąć w ciszy oraz chłonąc górskie widoki.
Kierując się żółtym szlakiem do
szczytu po drodze zdobywamy jeszcze 2 szczyty Stołów (1035m n.p.m.) oraz Trzy Kopce (1081m n.p.m.). Szlak biegnie dość
łagodnie – raz pod górkę a raz łagodnie w dół, trasa jest bardzo przyjemną
trasą spacerową. Może po kolejnej godzinie doszliśmy do naszego celu –
zdobyliśmy Klimczok!
Wierzchołek Klimczoka ma kształt
kopca o zaokrąglonym szczycie. Ze szczytu Klimczoka roztacza się przepiękny
widok – przy ładnej pogodzie wspaniale widać Tatry, można też podziwiać Babią
Górę. Na szczycie znajduje się wieża przekaźnikowa oraz kilka drewnianych ławek,
na których można odpocząć. Przez szczyt biegnie też historyczna granica pomiędzy
Śląskiem i Małopolską. Nazwa Klimczok
pochodzi od zbójnika Klimczoka, który miał się ukrywać w jednej z pobliskich
jaskiń.
Największą uwagę przykuwa
położone na przeciwległym stoku kamienne schronisko PTTK i jest jednym z
najbardziej tłumnie odwiedzanych schronisk w Beskidzie. Pewnie jest to
spowodowane bliskim sąsiedztwem kolejki linowej na Szyndzielni.
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Skrzyczne 1257 m n. p. m.
Szczyrk – Hala Jaworzyny - Skrzyczne
Skrzyczne
jest najwyższym szczytem Beskidu Śląskiego po stronie polskiej, ze szczytowej
polany rozciąga się piękny widok na Beskid Śląski i Żywiecki oraz jezioro
Żywieckie. Jedną z największych atrakcji turystycznych jest wyciąg krzesełkowy,
który jest podzielony na 2 odcinki. Ze względu na charakterystyczną sylwetkę
góry oraz położonego na szczycie masztu nadajnika RTV góra jest łatwo
rozpoznawalna. Nazwa góry prawdopodobnie pochodzi od skrzeczenia żab, które w
wielkiej ilości zamieszkiwały staw, który znajdował się między Skrzycznem a
Małym Skrzycznem.
Na ten
najpiękniejszy krajobrazowo szczyt wybraliśmy się niebieskim szlakiem. Szlak
zaczyna się przy głównym skrzyżowaniu w centrum Szczyrku – niedaleko początku
kolejki krzesełkowej. Chwileczkę idziemy wzdłuż drogi a następnie schodzimy z
niej i wchodzimy w mały lasek, po przejściu kilku kroków musimy przejść
pomiędzy kilkoma posesjami. Szlak jest kamienisty i dość stromy, prowadzi
częściowo przez las i łąki. Podejście było bardzo wyczerpujące tym bardziej że
był niemiłosierny upał, a szlak coraz bardziej robił się stromy. Trzykrotnie
szlak prowadził pod wyciągiem krzesełkowym, po 1,5 h ciężkiego wspinania się
docieramy do Hali Jaworzyna, gdzie znajduję się pośrednia stacja kolejki oraz
bar i ogródek gastronomiczny.
Hala ma wysokość ok. 920 m n.p.m. i stanowi świetny punkt widokowy, dojście do tego miejsca wymagało trochę wysiłku, a do szczytu jest kawałek. Patrząc w bezchmurne niebo od razu rzucają się w oczy paralotnie, jest ich bardzo dużo i wszystkie startują ze szczytu. Już na kolejce widać że góra jest bardzo atrakcyjna dla sportów wyczynowych, na kolejce są zamieszczane rowery oraz wielkie „plecaki” gdzie znajdują się paralotnie. Po chwilowej przerwie ruszamy dalej niebieskim szlakiem, który odbija delikatnie w lewo od kolejki, po krótkiej chwili szlak łączy się z zielonym. Kilka minut później docieramy do miejsca gdzie jest piękny widok i już widzimy Jezioro Żywieckie oraz Babią Górę w oddali. Dalej szlak się zwęża i ukazuje najbardziej widokowy odcinek drogi na Skrzyczne, mimo zmęczenia nogi pchały dalej, takich widoków nie ma u nas na Śląsku. Tuż przed samym szczytem widzimy jak rozpoczyna swój lot paralotnia, po około godziny od Hali Jaworzyny dochodzimy powoli do szczytu.
Dzięki
wspaniałej pogodzie mieliśmy super widoczność, mimo strasznego upału mieliśmy
cudowny widok na okoliczne szczyty i pasma górskie. Na szczycie jest schronisko
PTTK, taras widokowy, nadajnik RTV oraz końcowa stacja kolejki liniowej.
Zrobiliśmy sobie krótką przerwę, czas na pamiątkowe zdjęcia i podziwianie
krajobrazów oraz mały poczęstunek. Niestety panuje tutaj hałas, nie ma co się
dziwić – jest tu tłum ludzi, ale można znaleźć sobie gdzieś z boku jakiś cichy
kącik. Po zasłużonym odpoczynku stwierdziliśmy, że na dół zjedziemy kolejką dla
rozrywki. Przejechanie całej kolejki w dół to koszt 12 zł od osoby i trwa to
około 10 minut na jeden odcinek. Kolejka kończy się w samym centrum Szczyrku.
Pozdrawiamy
wtorek, 7 sierpnia 2012
Babia Góra 1725 m n.p.m
Przełęcz Krowiarki - Sokolica - Kępa - Gówniak - Babia Góra
4 sierpnia postanowiliśmy zdobyć kolejny szczyt z Korony Gór Polski, wstaliśmy przed 5 rano – jak zwykle oboje mieliśmy bardzo ciężkie wstawanie, jakby tylko jedno z nas stwierdziło że nie jedziemy to pewnie obrócilibyśmy się na drugi bok i nie zdobylibyśmy 2 najwyższej góry z KGP. Ale jednak się udało, wstaliśmy i wyruszyliśmy autem do Zawoi, po ponad 2 godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce początkowe naszej wspinaczki na Przełęcz Krowiarki. Zostawiliśmy auto na parkingu (10 zł za cały dzień) a następnie udaliśmy się w kierunku wejścia do Babiogórskiego Parku Narodowego, biletem wstępu jest pocztówka z malowniczym widokiem (5 zł bilet normalny, 2.50 zł ulgowy).
4 sierpnia postanowiliśmy zdobyć kolejny szczyt z Korony Gór Polski, wstaliśmy przed 5 rano – jak zwykle oboje mieliśmy bardzo ciężkie wstawanie, jakby tylko jedno z nas stwierdziło że nie jedziemy to pewnie obrócilibyśmy się na drugi bok i nie zdobylibyśmy 2 najwyższej góry z KGP. Ale jednak się udało, wstaliśmy i wyruszyliśmy autem do Zawoi, po ponad 2 godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce początkowe naszej wspinaczki na Przełęcz Krowiarki. Zostawiliśmy auto na parkingu (10 zł za cały dzień) a następnie udaliśmy się w kierunku wejścia do Babiogórskiego Parku Narodowego, biletem wstępu jest pocztówka z malowniczym widokiem (5 zł bilet normalny, 2.50 zł ulgowy).
Babia Góra inaczej zwana Diablakiem to najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego,
zdecydowaliśmy się wejść czerwonym szlakiem, na początku dosyć ostre podejście
- wspinamy się w lesie, szklak dobrze oznaczony – nie można nigdzie się
zgubić ponieważ cały czas prowadzi nas kamienna ścieżka z drewnianymi
stopniami. Pomiędzy drzewami lasu już widzieliśmy białe chmury, trochę się
zmartwiliśmy że nie będziemy mieli widoku ze szczytu, ale mimo to nogi pchały
nas dalej, coraz wyżej i wyżej. Po ok. godzinnej wspinaczce dochodzimy do
Sokolicy (1367 m n. p. m.) gdzie są ławeczki i punk widokowy oraz tabliczka z
informacją że znajdujemy się na terenie występowania żmij. Zrobiliśmy sobie
chwilową przerwę na podziwianie widoków i zrobieniu kilku pamiątkowych fotek,
niestety było dosyć dużo chmur więc nie było widać szczytu.
Po chwilowej przerwie zbieramy się i ruszamy dalej czerwonym szlakiem, ale teraz nie idziemy już lasem tylko ścieżką porośniętą kosodrzewiną z obu stron, ale bez obawy – cały szlak jest całkowicie widoczny :) Od tego momentu droga na sam szczyt Diablaka jest już dużo bardziej łagodna, samo podejście nie jest wymagające i nie powinno nas za bardzo zmęczyć. Po kilku minutach (ok. 35 min) spacerku dochodzimy do szczytu Kępy która ma wysokość 1525 m n.p.m. Znowu mamy punkt widokowy, ławki i widok na Sokolicę – gdzie dopiero tu widzimy jaka przepaść jest za barierkami. Nie zatrzymując się idziemy dalej.
Wędrujemy dalej tym samym szlakiem, kamienną ścieżką – dochodzimy do wzniesienia pokrytego całkowicie kamieniami, żeby się wpiąć na wzniesienie trzeba trochę je obejść po wielkich kamieniach które się trochę „huśtają”, po dosłownie kilku minutkach zdobywamy kolejny szczyt – Gówniak 1617 m n. p. m. robimy pamiątkową fotkę i idziemy dalej. Zauważyliśmy jedno – chodzimy w chmurach, a każdy kolejny szczyt który widzimy wydaje nam się że to jest właśnie TEN, że to już Babia Góra! Wreszcie po ostatnim szczycie widzimy ten właściwy, pewnie dlatego że jest na nim dużo ludzi :) podejście pod szczyt jest bardzo delikatne, a w oczy rzuca się wielki kamienny wiatrochron wzdłuż którego siedzi dużo turystów chroniących się przed wiatrem.
Przed oczami widzimy tylko chmury, niestety tym razem widoków nie będzie, ale i tak jest to niesamowite uczucie gdy wokół nas jest biało a chmury pędzą na nas z każdej strony. Postanowiliśmy chwilę odpocząć i poczekać, bo mieliśmy nadzieje że chmury jednak się rozejdą. Po kilkunastu minutach odpoczynku na kamieniu, wyruszamy w drogę powrotną tym samym czerwonym szlakiem, wracamy przez Gówniak, Kępę ale do Sokolicy nie docieramy bo zmieniamy szlak na zielony.
Schodzimy wzdłuż tzw. „Perci Przyrodników”, zejście dość ostre ale bardzo urokliwe i bardzo spokojnie, bo nie ma już gwary turystów gdyż raczej ich wybór padał na inny szlak do wejścia/zejścia. Po niecałych 30 minutkach schodzenia dochodzimy do niebieskiego szlaku, który jest bardzo przyjemną wędrówką gdyż nie ma żadnych podejść ani zejść. Kilka minutek później widzimy drogowskaz który informuje nas że dotarliśmy do Mokrego Stawu, można zejść po drewnianych schodach w dół, my tego nie uczyniliśmy ponieważ staw był „wysuszony”. 30 minut od zielonego szlaku wychodzimy z lasu i już jesteśmy na Przełęczy Krowiarki, ku naszemu zdziwieniu pogoda jest przepiękna, słońce świeci w całej swojej krasie, ale gdy spoglądamy w stronę szczytu to dalej widzimy same chmury. No cóż to nie był dzień na podziwianie widoków z Babiej Góry, ale to nic! Za rok ponownie tu przyjedziemy z nadzieją że uda nam się podziwiać krajobrazy.
Po chwilowej przerwie zbieramy się i ruszamy dalej czerwonym szlakiem, ale teraz nie idziemy już lasem tylko ścieżką porośniętą kosodrzewiną z obu stron, ale bez obawy – cały szlak jest całkowicie widoczny :) Od tego momentu droga na sam szczyt Diablaka jest już dużo bardziej łagodna, samo podejście nie jest wymagające i nie powinno nas za bardzo zmęczyć. Po kilku minutach (ok. 35 min) spacerku dochodzimy do szczytu Kępy która ma wysokość 1525 m n.p.m. Znowu mamy punkt widokowy, ławki i widok na Sokolicę – gdzie dopiero tu widzimy jaka przepaść jest za barierkami. Nie zatrzymując się idziemy dalej.
Wędrujemy dalej tym samym szlakiem, kamienną ścieżką – dochodzimy do wzniesienia pokrytego całkowicie kamieniami, żeby się wpiąć na wzniesienie trzeba trochę je obejść po wielkich kamieniach które się trochę „huśtają”, po dosłownie kilku minutkach zdobywamy kolejny szczyt – Gówniak 1617 m n. p. m. robimy pamiątkową fotkę i idziemy dalej. Zauważyliśmy jedno – chodzimy w chmurach, a każdy kolejny szczyt który widzimy wydaje nam się że to jest właśnie TEN, że to już Babia Góra! Wreszcie po ostatnim szczycie widzimy ten właściwy, pewnie dlatego że jest na nim dużo ludzi :) podejście pod szczyt jest bardzo delikatne, a w oczy rzuca się wielki kamienny wiatrochron wzdłuż którego siedzi dużo turystów chroniących się przed wiatrem.
Przed oczami widzimy tylko chmury, niestety tym razem widoków nie będzie, ale i tak jest to niesamowite uczucie gdy wokół nas jest biało a chmury pędzą na nas z każdej strony. Postanowiliśmy chwilę odpocząć i poczekać, bo mieliśmy nadzieje że chmury jednak się rozejdą. Po kilkunastu minutach odpoczynku na kamieniu, wyruszamy w drogę powrotną tym samym czerwonym szlakiem, wracamy przez Gówniak, Kępę ale do Sokolicy nie docieramy bo zmieniamy szlak na zielony.
Schodzimy wzdłuż tzw. „Perci Przyrodników”, zejście dość ostre ale bardzo urokliwe i bardzo spokojnie, bo nie ma już gwary turystów gdyż raczej ich wybór padał na inny szlak do wejścia/zejścia. Po niecałych 30 minutkach schodzenia dochodzimy do niebieskiego szlaku, który jest bardzo przyjemną wędrówką gdyż nie ma żadnych podejść ani zejść. Kilka minutek później widzimy drogowskaz który informuje nas że dotarliśmy do Mokrego Stawu, można zejść po drewnianych schodach w dół, my tego nie uczyniliśmy ponieważ staw był „wysuszony”. 30 minut od zielonego szlaku wychodzimy z lasu i już jesteśmy na Przełęczy Krowiarki, ku naszemu zdziwieniu pogoda jest przepiękna, słońce świeci w całej swojej krasie, ale gdy spoglądamy w stronę szczytu to dalej widzimy same chmury. No cóż to nie był dzień na podziwianie widoków z Babiej Góry, ale to nic! Za rok ponownie tu przyjedziemy z nadzieją że uda nam się podziwiać krajobrazy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)