Dwoje wędrowców

Dwoje wędrowców

środa, 6 lipca 2016

Tarnica 1346

     Po krótkiej przerwie wracamy na górskie szlaki. Pięć lat minęło od momentu naszej ostatniej wizyty w najpiękniejszym miejscu na świecie - Bieszczadach. Nie można wyobrazić sobie lepszego miejsca do odwiedzin gór po przerwie.
     Po długiej drodze, Bieszczady w Cisnej jak zawsze przywitały nas deszczem. Tym razem jednak tylko delikatną mżawką, która szybko minęła zapowiadając dobrą pogodę na następne dni. Po udanym noclegu z samego rana wybraliśmy się fragmentem Wielkiej Bieszczadzkiej Pętli przez Wetlinę do Ustrzyk Górnych. Auto zostawiliśmy na parkingu w centrum i wchodzimy na czerwony szlak.. Pierwszy fragment, aż do kasy biletowej i wejścia do Bieszczadzkiego Parku Narodowego pokonujemy spokojnie, asfaltową nawierzchnią. Prawdziwa zabawa zaczyna się po zakupie biletów i wejścia do lasu. Szlak w pierwszym fragmencie, aż do Szerokiego Wierchu biegnie lasem i pozbawiony jest widoków. Nie oznacza to jednak, że jest nudny. Liczne kładki, podejścia, zapach i dźwięki lasu oraz cisza pozwala oderwać się i poczuć kontakt z przyrodą.
    Pokonujemy w dobrym tempie kilka podejść, mijamy kilku turystów oraz liczne tablice ścieżki przyrodniczej, które dodatkowo umilają nam wycieczkę. Dobrze oznaczony szlak pozwala całkowicie skupić się na wspinaczce bez obaw zabłądzenia. Czasem tylko zerkamy w GPS w celu sprawdzenia w którym miejscu szlaku jesteśmy. Już w górnych partiach lasu robimy krótki postój na uzupełnienie płynów i tuż po tym las zaczyna się przerzedzać, aż wreszcie opuszczamy go i wychodzimy na połoninę szerokiego wierchu.
  Od tej chwili jest już spektakularnie. To właśnie dlatego polecamy wybrać tą drogę na Tarnicę. Mimo, że dłuższa to jednak widokowo zdecydowanie lepsza od tej z Wołosatego. Spaceru połoniną nie da się opisać z niczym innym. Dookoła otaczają nas piękne widoki. Za nami widać Caryńską, a jeszcze dalej Połoninę Wetlińską. Od tej chwili aparat wisi już na szyi cały czas. Tematów do zdjęć od groma dlatego co chwilę robimy pauzę by uwiecznić piękne widoki. Przed nami za kolejnym pagórkiem ukazuje się cel naszej wędrówki. Krzyż na Tarnicy widoczny jest z daleka. Jeszcze tylko jedno ostrzejsze podejście na Tarniczkę, a później zejście w kierunku przełęczy gdzie krzyżują się trzy szlaki, ten z Wołosatego, z Bukowego Berda oraz nasz z Ustrzyk Górnych. O dziwo na przełęczy całkiem sporo ludzi, a szlak na Tarnicę jak na warunki bieszczadzkie tłoczny.
   Po krótkiej przerwie ostatnie 10 minutowe podejście na szczyt i mamy to ! Kolejna góra do korony zrobiona! Ławki i barierki oraz ten krzyż jakoś ujmuje klimatu. Dlatego robimy pamiątkową fotkę i panoramę i zbieramy się do zejścia.
   Przy planowaniu postanowiliśmy zrobić pętlę dlatego schodzimy w kierunku Wołosatego. Szlak dość mocno zapchany turystami, którzy wybrali krótszą ale trudniejszą drogę na szczyt. Trudniejszy ponieważ w dużej części pokryty schodami, które nie są naturalne i stanowią mocne utrudnienie wędrówki. Dlatego obok nich powstały dzikie ścieżki. Szlak pokonujemy w większości lasem. Schodzimy do najdalej położonej miejscowości w Polsce i udajemy się w asfaltową wędrówkę do Ustrzyk Górnych!
   

niedziela, 4 sierpnia 2013

Śnieżnik 1425 m.n.p.m

Kletno - Gęsia Gardziel - Schronisko PTTK - Śnieżnik
Punktem kulminacyjnym naszej sierpniowej przygody był Masyw Śnieżnika, a dokładniej jego najwyższy szczyt czyli tytułowy Śnieżnik, przez który przebiega granica polsko-czeska. Czwarta co do wielkości góra wchodząca w skład Korony Gór Polskich. Wyprawę rozpoczęliśmy późnym popołudniem, rano zwiedzając wyciągiem Czarną Górę, a następnie kopalnie Uranu w Kletnie. Następnie po pozostawieniu samochodu na parkingu niedaleko Jaskini Niedźwiedzkiej ruszyliśmy w górę.
 Pierwszy odcinek do samej jaskini to miły spacerek asfaltową drogą, która kończy się tuż za jaskinią. Następnie wchodzimy w las i dalej żółtym szlakiem przy niewielkim nachyleniu spacerujemy w górę. Problem oczywiście jak w większości Polskich Gór to oznaczenie szlaków. Na rozdrożu tuż przy ławkach przeznaczonych dla strudzonych wędrowców należy ostro skręcić w prawo i zejść  w dół oraz skorzystać z drewnianej kładki tak aby przejść przez potok, a następnie znów w górę. To miejsce nie tylko nam sprawiło kłopot. Następnie już nie ma problemów. 
Idziemy dalej w górę, a podejście tutaj nie jest specjalnie trudne ponieważ dochodzimy do szlaku rowerowego. Etap tej wędrówki kończymy przy wejściu do Gęsiej Gardzieli. Jest to, pokryty licznymi kamieniami wąwóz, który dość mocno pnie się w górę. Ten etap wędrówki jest najtrudniejszy. Po kilku minutach męki wydostajemy się z lasu tuż przed Przełęczą Śnieżnicką gdzie widzimy kolejne miejsce do odpoczynku z ławeczkami, trochę dalej znajduje się węzeł różnych szlaków.
Z przełęczy do Schroniska na Śnieżniku prowadzi stroma kamienista droga i po około 15 minutach dochodzimy do Hali pod Śnieżnikiem na której położone jest schronisko. W schronisku na Śnieżniku postanowiliśmy spędzić noc, dlatego najpierw wynajęliśmy pokój, a następnie ruszyliśmy zdobyć po raz pierwszy szczyt. Trasa od schroniska na sam szczyt trwa jakieś 30 minut spokojnego podejścia bez jakichkolwiek utrudnień. Szczyt Śnieżnika jest rozległy i roztacza się z niego bajkowy widok, gdyż nie jest porośnięty lasem. Ze szczytu widać oprócz szczytów Masywu Śnieżnika również Góry Złote, Bialskie oraz Karkonosze oraz Wysoki Jesionik.  

Tak oto stanęliśmy na kolejnym szczycie Korony Gór Polskich. Chwila na zdjęcia oraz powrót na noc do schroniska. Wcześnie rano ruszyliśmy na Śnieżnik raz jeszcze. Tym razem na wschód słońca. Kilka ekip ruszyło z nami i tak o to mamy pierwszy wschód w górach.


Pozdrawiamy
Klaudia i Szymon

GALERIA

Masyw ŚnieżnikaMasyw Śnieżnika   

      Masyw Śnieżnika    Masyw Śnieżnika

Masyw ŚnieżnikaMasyw Śnieżnika

Masyw Śnieżnika


sobota, 3 sierpnia 2013

Szczeliniec Wielki 919 m.n.p.m.

Karłów – Przełęcz - Szczeliniec Wielki 
W okolice Kotliny Kłodzkiej wybraliśmy się na początku sierpnia, pogoda nam dopisywała – wręcz była upalna. Zatrzymaliśmy się w Stroniu Śląskim w Mikołajówce - gorąco polecamy:)  
         Szczeliniec Wielki to najwyższy Gór Stołowych (919 m.n.p.m.) znajduje się na terenie Parku Narodowego i jest jedną z największych atrakcji turystycznych Sudetów  z rezerwatem krajobrazowym i tarasami widokowymi. 2 sierpnia 2013 popołudniu wybraliśmy się do Karłowa, gdzie zostawiliśmy auto na płatnym parkingu. Na początku krótki spacerek po drodze asfaltowej, która biegnie do samego podnóża góry, następnie dochodzimy do tablic informacyjnych gdzie zaczyna i kończy się żółty szlak. Czeka nas jednokierunkowy i kręty szlak biegnący po 665 schodach (ok. 5 km), trasa początkowo wiedzie stromo przez las aż do przełęczy gdzie szlak idzie płasko. Ścieżka wśród skał doprowadza nas do schroniska PTTK.
Przy schronisku Szwajcarka znajduje się punkt widokowy z którego możemy zobaczyć sporą część Kotliny Kłodzkiej, można w tym miejscu odpocząć na ławkach lub rozpocząć  wspinaczkę dalej płatnym odcinkiem żółtego szlaku. Od tego momentu rozpoczyna się labirynt skalny podobny do błędnych skał oraz rozpoczyna się rezerwat przyrody, w dalszym ciągu poruszamy się jednokierunkowym szlakiem. Otaczające nas skały mają przedziwne kształty np. małpoluda, wiewiórki, wielbłąda czy też słonia. Kolejnym interesującym miejscem to Piekiełko – najniższy punkt rezerwatu będący głęboką i wąską szczeliną, następnie Niebo , które jest kolejnym punktem widokowym, następnie tarasy widokowe z krajobrazem na różne strony świata i wiele innych, które nie sposób tutaj wypisać lecz koniecznie trzeba zobaczyć.
Na szczyt Szczelińca można bezpiecznie wejść a z czubka można podziwiać cudowną panoramę oraz roztacza się widok na Karkonosze, Masyw Śnieżnika i niemal całe Sudety Środkowe.  Płaskie wierzchołki i bardzo strome zbocza, oraz brak wyraźnie zarysowanych pasm górskich to najbardziej charakterystyczna cecha Gór Stołowych, są jedynymi w Polsce oraz najwyżej wzniesionymi w Europie górami o takiej budowie. Po pamiątkowych zdjęciach i krótkim odpoczynku na szczycie schodzimy dość stromą i wąską lecz wygodną ścieżką, cały czas schodzimy ostrymi skrętami po zboczach Szczelińca Wielkiego.
Niewątpliwie jest to jedno z najpiękniejszych miejsc okolicy Kotliny Kłodzkiej. Zdecydowanie warto się tam wybrać i zwiedzić. Wycieczkę można połączyć ze zwiedzaniem pobliskich Błędnych Skał, Kudowy Zdrój, Kaplicy Czaszek i wielu innych okolicznych atrakcji.

Pozdrawiamy
Klaudia i Szymon


GALERIA






środa, 10 lipca 2013

Klimczok 1117 m.n.p.m.

Brenna Centrum - Trzy Kopce - Błatnia - Klimczok

Na drugi weekend majowy wybraliśmy się na 3 dni do Brennej. Tym razem zatrzymaliśmy się w ośrodku wczasowym „Pod świerkami”- kompleks okazał się idealnym miejscem! Świetne położenie, daleko od gwaru i tłumów z centrum, w dodatku wzdłuż terenu przepływa rzeczka Brennica. Ośrodek posiada bardzo dużą powierzchnię, wspaniały ogród oraz SPA (jacuzzi, sauny, grota solna) naprawdę nie można się w nim nudzić!
31 maja wybraliśmy się na zdobywanie góry Klimczok, z centrum Brennej wybraliśmy zielony szlak, którego znaki na początku dość trudno jest znaleźć. Szlak wiedzie najpierw wśród domostw, po czym kończy się droga dojazdowa a zaczyna się kamienny szlak. Droga początkowo jest dość stroma ale maszeruje się bardzo przyjemnie. Po około 30 minutach dochodzimy do łączenia szlaków zielonego z czarnym. Podążamy dalej szlakiem zielonym, po ok. 30 minutkach dochodzimy do polany na której znajdują się 2 charakterystyczne kapliczki.
Po krótkiej chwili dochodzimy do „Rancza” pod szczytem Błatniej, mijamy pasące się samopas konie i kozy a po kilku minutach byliśmy już pod schroniskiem. Cała droga do schroniska zajęła nam ok. 1.5 h, po dłuższym odpoczynku, posileniu się i wykonaniu pamiątkowego zdjęcia ruszyliśmy dalej ku Klimczokowi, wędrujemy delikatnymi podejściami do długiej polany – można tu odetchnąć w ciszy oraz chłonąc górskie widoki.
Kierując się żółtym szlakiem do szczytu po drodze zdobywamy jeszcze 2 szczyty Stołów (1035m n.p.m.) oraz  Trzy Kopce (1081m n.p.m.). Szlak biegnie dość łagodnie – raz pod górkę a raz łagodnie w dół, trasa jest bardzo przyjemną trasą spacerową. Może po kolejnej godzinie doszliśmy do naszego celu – zdobyliśmy Klimczok!
Wierzchołek Klimczoka ma kształt kopca o zaokrąglonym szczycie. Ze szczytu Klimczoka roztacza się przepiękny widok – przy ładnej pogodzie wspaniale widać Tatry, można też podziwiać Babią Górę. Na szczycie znajduje się wieża przekaźnikowa oraz kilka drewnianych ławek, na których można odpocząć. Przez szczyt biegnie też historyczna granica pomiędzy Śląskiem i Małopolską.  Nazwa Klimczok pochodzi od zbójnika Klimczoka, który miał się ukrywać w jednej z pobliskich jaskiń.
Największą uwagę przykuwa położone na przeciwległym stoku kamienne schronisko PTTK i jest jednym z najbardziej tłumnie odwiedzanych schronisk w Beskidzie. Pewnie jest to spowodowane bliskim sąsiedztwem kolejki linowej na Szyndzielni.

Po krótkim odpoczynku rozpoczęliśmy schodzenie tymi samymi szlakami co wchodziliśmy.

Pozdrawiamy
Klaudia i Szymon

GALERIA









poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Skrzyczne 1257 m n. p. m.

Szczyrk – Hala Jaworzyny - Skrzyczne

                Skrzyczne jest najwyższym szczytem Beskidu Śląskiego po stronie polskiej, ze szczytowej polany rozciąga się piękny widok na Beskid Śląski i Żywiecki oraz jezioro Żywieckie. Jedną z największych atrakcji turystycznych jest wyciąg krzesełkowy, który jest podzielony na 2 odcinki. Ze względu na charakterystyczną sylwetkę góry oraz położonego na szczycie masztu nadajnika RTV góra jest łatwo rozpoznawalna. Nazwa góry prawdopodobnie pochodzi od skrzeczenia żab, które w wielkiej ilości zamieszkiwały staw, który znajdował się między Skrzycznem a Małym Skrzycznem.

                Na ten najpiękniejszy krajobrazowo szczyt wybraliśmy się niebieskim szlakiem. Szlak zaczyna się przy głównym skrzyżowaniu w centrum Szczyrku – niedaleko początku kolejki krzesełkowej. Chwileczkę idziemy wzdłuż drogi a następnie schodzimy z niej i wchodzimy w mały lasek, po przejściu kilku kroków musimy przejść pomiędzy kilkoma posesjami. Szlak jest kamienisty i dość stromy, prowadzi częściowo przez las i łąki. Podejście było bardzo wyczerpujące tym bardziej że był niemiłosierny upał, a szlak coraz bardziej robił się stromy. Trzykrotnie szlak prowadził pod wyciągiem krzesełkowym, po 1,5 h ciężkiego wspinania się docieramy do Hali Jaworzyna, gdzie znajduję się pośrednia stacja kolejki oraz bar i ogródek gastronomiczny.

                Hala ma wysokość ok. 920 m n.p.m. i stanowi świetny punkt widokowy, dojście do tego miejsca wymagało trochę wysiłku, a do szczytu jest kawałek. Patrząc w bezchmurne niebo od razu rzucają się w oczy paralotnie, jest ich bardzo dużo i wszystkie startują ze szczytu. Już na kolejce widać że góra jest bardzo atrakcyjna dla sportów wyczynowych, na kolejce są zamieszczane rowery oraz wielkie „plecaki” gdzie znajdują się paralotnie. Po chwilowej przerwie ruszamy dalej niebieskim szlakiem, który odbija delikatnie w lewo od kolejki, po krótkiej chwili szlak łączy się z zielonym. Kilka minut później docieramy do miejsca gdzie jest piękny widok i już widzimy Jezioro Żywieckie oraz Babią Górę w oddali. Dalej szlak się zwęża i ukazuje najbardziej widokowy odcinek drogi na Skrzyczne, mimo zmęczenia nogi pchały dalej, takich widoków nie ma u nas na Śląsku. Tuż przed samym szczytem widzimy jak rozpoczyna swój lot paralotnia, po około godziny od Hali Jaworzyny dochodzimy powoli do szczytu.
                Dzięki wspaniałej pogodzie mieliśmy super widoczność, mimo strasznego upału mieliśmy cudowny widok na okoliczne szczyty i pasma górskie. Na szczycie jest schronisko PTTK, taras widokowy, nadajnik RTV oraz końcowa stacja kolejki liniowej. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę, czas na pamiątkowe zdjęcia i podziwianie krajobrazów oraz mały poczęstunek. Niestety panuje tutaj hałas, nie ma co się dziwić – jest tu tłum ludzi, ale można znaleźć sobie gdzieś z boku jakiś cichy kącik. Po zasłużonym odpoczynku stwierdziliśmy, że na dół zjedziemy kolejką dla rozrywki. Przejechanie całej kolejki w dół to koszt 12 zł od osoby i trwa to około 10 minut na jeden odcinek. Kolejka kończy się w samym centrum Szczyrku.

Pozdrawiamy
Klaudia i Szymon

GALERIA


 
 



wtorek, 7 sierpnia 2012

Babia Góra 1725 m n.p.m

Przełęcz Krowiarki - Sokolica - Kępa - Gówniak - Babia Góra

4 sierpnia postanowiliśmy zdobyć kolejny szczyt z Korony Gór Polski, wstaliśmy przed 5 rano –  jak zwykle oboje mieliśmy bardzo ciężkie wstawanie, jakby tylko jedno z nas stwierdziło że nie jedziemy to pewnie obrócilibyśmy się na drugi bok i nie zdobylibyśmy 2 najwyższej góry z KGP. Ale jednak się udało, wstaliśmy i wyruszyliśmy autem do Zawoi, po ponad 2 godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce początkowe naszej wspinaczki na Przełęcz Krowiarki. Zostawiliśmy auto na parkingu (10 zł za cały dzień) a następnie udaliśmy się w kierunku wejścia do Babiogórskiego Parku Narodowego, biletem wstępu jest pocztówka z malowniczym widokiem (5 zł bilet normalny, 2.50 zł ulgowy).

Babia Góra inaczej zwana Diablakiem to najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego, zdecydowaliśmy się wejść czerwonym szlakiem, na początku dosyć ostre podejście -  wspinamy się w lesie, szklak dobrze oznaczony – nie można nigdzie się zgubić ponieważ cały czas prowadzi nas kamienna ścieżka z drewnianymi stopniami. Pomiędzy drzewami lasu już widzieliśmy białe chmury, trochę się zmartwiliśmy że nie będziemy mieli widoku ze szczytu, ale mimo to nogi pchały nas dalej, coraz wyżej i wyżej.  Po ok. godzinnej wspinaczce dochodzimy do Sokolicy (1367 m n. p. m.) gdzie są ławeczki i punk widokowy oraz tabliczka z informacją że znajdujemy się na terenie występowania żmij. Zrobiliśmy sobie chwilową przerwę na podziwianie widoków i zrobieniu kilku pamiątkowych fotek, niestety było dosyć dużo chmur więc nie było widać szczytu.
Po chwilowej przerwie zbieramy się i ruszamy dalej czerwonym szlakiem, ale teraz nie idziemy już lasem tylko ścieżką porośniętą kosodrzewiną z obu stron, ale bez obawy – cały szlak jest całkowicie widoczny :) Od tego momentu droga na sam szczyt Diablaka jest już dużo bardziej łagodna, samo podejście nie jest wymagające i nie powinno nas za bardzo zmęczyć. Po kilku minutach (ok. 35 min) spacerku dochodzimy do szczytu Kępy która ma wysokość 1525 m n.p.m. Znowu mamy punkt widokowy, ławki i widok na Sokolicę – gdzie dopiero tu widzimy jaka przepaść jest za barierkami. Nie zatrzymując się idziemy dalej.

Wędrujemy dalej tym samym szlakiem, kamienną ścieżką – dochodzimy do wzniesienia pokrytego całkowicie kamieniami, żeby się wpiąć na wzniesienie trzeba trochę je obejść po wielkich kamieniach które się trochę „huśtają”, po dosłownie kilku minutkach zdobywamy kolejny szczyt – Gówniak 1617 m n. p. m. robimy pamiątkową fotkę i idziemy dalej. Zauważyliśmy jedno – chodzimy w chmurach, a każdy kolejny szczyt który widzimy wydaje nam się że to jest właśnie TEN, że to już Babia Góra! Wreszcie po ostatnim szczycie widzimy ten właściwy, pewnie dlatego że jest na nim dużo ludzi :) podejście pod szczyt jest bardzo delikatne, a w oczy rzuca się wielki kamienny wiatrochron wzdłuż którego siedzi dużo turystów chroniących się przed wiatrem.

Przed oczami widzimy tylko chmury, niestety tym razem widoków nie będzie, ale i tak jest to niesamowite uczucie gdy wokół nas jest biało a chmury pędzą na nas z każdej strony. Postanowiliśmy chwilę odpocząć i poczekać, bo mieliśmy nadzieje że chmury jednak się rozejdą. Po kilkunastu minutach odpoczynku na kamieniu, wyruszamy w drogę powrotną tym samym czerwonym szlakiem, wracamy przez Gówniak, Kępę ale do Sokolicy nie docieramy bo zmieniamy szlak na zielony.

Schodzimy wzdłuż tzw. „Perci Przyrodników”, zejście dość ostre ale bardzo urokliwe i bardzo spokojnie, bo nie ma już gwary turystów gdyż raczej ich wybór padał na inny szlak do wejścia/zejścia. Po niecałych 30 minutkach schodzenia dochodzimy do niebieskiego szlaku, który jest bardzo przyjemną wędrówką gdyż nie ma żadnych podejść ani zejść. Kilka minutek później widzimy drogowskaz który informuje nas że dotarliśmy do Mokrego Stawu, można zejść po drewnianych schodach w dół, my tego nie uczyniliśmy ponieważ staw był „wysuszony”. 30 minut od zielonego szlaku wychodzimy z lasu i już jesteśmy na Przełęczy Krowiarki, ku naszemu zdziwieniu pogoda jest przepiękna, słońce świeci w całej swojej krasie, ale gdy spoglądamy w stronę szczytu to dalej widzimy same chmury. No cóż to nie był dzień na podziwianie widoków z Babiej Góry, ale to nic! Za rok ponownie tu przyjedziemy z nadzieją że uda nam się podziwiać krajobrazy.

Pozdrawiamy
Klaudia i Szymek

GALERIA